Zapewne każdy z Was uczył się języków "z telewizji" - oglądając filmy, seriale, czy chociażby wiadomości. 

Zastanawialiście się może, czy ma znaczenie co dokładnie i na jakim etapie nauki oglądacie? Dlaczego czasem lepiej obejrzeć film, a czasem tylko wiadomości?


Image courtesy of Ambro  at FreeDigitalPhotos.net

Oto dlaczego.

Nie sposób uciec od wiadomości, jakichkolwiek informacji o świecie. Poza tym, warto orientować się w tym, co się dzieje. Dlatego na pierwszy ogień w nauce idą właśnie wiadomości. Tak naprawdę rola wiadomości jako autentycznych treści wprowadzających jest kluczowa, a niestety często pomija się ją. Znajomość rzeczywistości to oczywiście nie jedyny powód. Wiadomości mają to do siebie, że zazwyczaj kojarzymy wydarzenia i łatwiej nam odnaleźć się w temacie. Do tego prezenterzy zazwyczaj mówią wyraźnie i powoli, co ułatwia nam rozumienie języka. 

A co najważniejsze, to tak naprawdę to słownictwo pojawiające się w wiadomościach jest tym, którego potrzebujemy najwcześniej - dla podstawowej komunikacji o rzeczach codziennych, o tym, co jest globalnie lub lokalnie ważne. To daje nam słownictwo z wiadomości. Jest jeszcze jedna ogromna zaleta takiego podania treści. Wiadomości to małe porcje, nie męczą, nie nużą, są "w sam raz". Dostarczają dokładnie tyle składników odżywczych (czyli interesujących nas treści), ile potrzeba. Sama skorzystałam na tym bardzo (szczególnie przed egzaminami), szczególnie ucząc się języka niderlandzkiego tu. To działa :)

Kolejnym krokiem są oczywiście seriale. Seriale pozwalają poznać i ugruntować specjalistyczne słownictwo i frazy. Oglądając serial o medycynie (np. "House", "Grey's Anatomy", "ER"), o adwokatach (np. "Suits"), czy o wydziale zabójstw (np. "CSI") poznacie węższą dziedzinę leksykalną. Można też oczywiście oglądać seriale obyczajowe i ogólnej tematyce i rozwijać się leksykalnie w kilku kierunkach. 

Nie będę przytaczać wszystkich zalet oglądania seriali, posłuchajcie i poczytajcie ekspertów. Eksperci zapytani przez International House opowiadają co daje nam oglądanie seriali i co warto obejrzeć. Wypowiada się m.in. Scott Thornbury, autorytet w dziedzinie nauczania języka angielskiego. 

Na specjalne wyróżnienie wśród seriali zasługuje oczywiście serial "Przyjaciele" (Friends). Ręce w górę wszyscy Ci, którzy się z nim uczyli (wiem, są nas miliony :) ).

Fluenu.com prezentuje serial "Friends" dopiero na 7. miejscu, co jest chyba dużym niedocenieniem. Ale za to portal mosalingua plasuje "Friendsów" na pierwszym miejscu. Również Kaplan International docenia "Friendsów" i poświęca im osobny artykuł. Wiele fraz i zwrotów pochodzących z serialu (tzw. Catchphrases) utarło się i weszło do kultury popularnej, jak na przykład "How you doin'" w wykonaniu Joey'ego, głośne "I know" Monica'i, czy "We were ona a break" Ross'a. Ten sitcom kocha się za wiele rzeczy, bogaty język jest jedną z nich.

Wracając do ogólnego tematu telewizji warto też wspomnieć o roli filmów. Osobiście nie uważam, by filmy niosły ze sobą jakąś szczególną wartość treści. Są treścią "jednorazową", nie mają waloru powtarzalności, kontekst jest często przypadkowy i zazwyczaj są zbyt wąskie tematycznie lub byt szerokie. Nie oznacza to oczywiście, że nie warto oglądać filmów. Warto, ale należałoby je raczej traktować jako rozrywkę i sprawdzian nabytych umiejętności niż jako pierwotne źródło treści językowych do przyswojenia. Oczywiście, od czasu do czasu jakiś fascynujący zwrot na pewno też wpadnie nam w ucho.

A jakie są Wasze telewizyjne doświadczenie językowe? Zapraszam też do lektury innego postu o tematyce telewizyjnej. Znajdziecie go tu. Serdecznie polecam!