Love-hate relationship


Niedawno ponownie usłyszałam od ucznia stwierdzenie, że nie lubi pisać, bo jak pisze to wszystko myli, bo przecież pisanie jest takie trudne.

I po raz kolejny zadałam sobie pytanie: ale właściwe dlaczego? Czym różni się pisanie od mówienia w kwestii procesów myślowych? Forma, owszem, jest inna, litera, czyli obraz vs. dźwięk; nie zapominajmy też o poziomie formalizmu języka. Ale czy poza tymi dwoma aspektami nie mającymi wpływu na tworzenie samej informacji różni je faktycznie coś jeszcze? Według mnie, nie! 

slowlingo, pisanie, nauka języków, strategie pisania
Źródło: akeeris at FreeDigitalPhotos.net

Zalety pisania 

Pisanie w procesie dydaktycznym ma wiele zalet:
  • Wymusza skupienie na języku. 
  • Pozwala poznać nowe i umocnić znane struktury językowe poprzez aktywne i świadome użycie ich w kontekście, który sami tworzymy. 
  • Daje możliwość sprawdzenia i weryfikacji wiedzy w sprzyjających i przyjaznych warunkach. 
Skąd więc to powszechne przekonanie, że pisanie zawiera w sobie jakiś niesamowicie złożony element, który czyni je nieprzyjemnym, trudnym i skomplikowanym zajęciem? Moją pierwszą odpowiedzią było: "Nie mam pojęcia".

W mojej ocenie pisanie zawsze było łatwiejsze od mówienia. Pozwalało w spokoju zebrać myśli, uporządkować, sprawdzić wątpliwości. Ważne jest jednak, by pamiętać, że nie mam na myśli stresogennych sytuacji, takich jak egzaminy z pisania. W ich przypadku poziom trudności może być zbliżony. W tym poście skupiam się na procesie produkcji mowy i tekstu w trybie nauki, nie w trybie swobodnego użytkowania języka.

Pisanie łatwiejsze? Oczywiście!

Pisanie jest proste, gdyż: 
  • Masz czas.
  • Piszesz w dogodnym dla Ciebie momencie. 
  • Możesz spokojnie zastanowić się nad budową tekstu, tym, co chcesz przekazać. 
  • Możesz sprawdzić słownictwo i gramatykę. 
  • Możesz wrócić do tekstu później i przeczytać ponownie, sprawdzić "świeżym okiem". 
  • Możesz skorzystać z pomocy technologicznych, jak sprawdzanie pisowni, czy składni, tezaurus, etc. 

Dlaczego więc masz trudności z pisaniem?

Skąd bierze się awersja do czegoś, co nie jest obarczone stresem związanym z natychmiastową reakcją odbiorcy i ma dużo niższe prawdopodobieństwo wystąpienia błędów? Po przeanalizowaniu kilku czynników doszłam do następujących wniosków:
  • Z tych samych względów, z jakich pisanie powinno być mniej stresującym procesem, może stać się bardziej stresujące: wiemy, że w tekście nie powinno być tylu błędów, jak w wypowiedzi ustnej i prawdopodobnie właśnie to sprawia, że przejmujesz się bardziej. Wizja poprawionego tekstu, namacalnego dowodu Twojej twórczości, z "poprawieniami na czerwono" sprawia, że czujesz presję poprawności i cały proces twórczy staje się stresujący i nieprzyjemny. 
  • Dodatkowo, paradoksalnie, w innych przypadkach czujesz się zbyt pewnie, bo w końcu masz czas i możemy wszystko sprawdzić, dajesz więc upust radosnej twórczość, zatracając zmysł poprawności i logiki, który na co dzień towarzyszy Ci w językowych zmaganiach. Taki niepohamowany proces twórczy jest, wbrew pozorom, męczący i wypalający. 
  • Zazwyczaj dochodzi tu "polskie" (lub inne natywne) myślenie, które "nadpisuje" zasady gramatyczne uczonego języka. W wyniku tego powstają często teksty tak skomplikowane, tak pokręcone, tak naszpikowane błędami, że nie da się ich przeczytać. 
U początkujących uczniów wyraźnie widać tendencję do folgowania sobie z formą, której nie znają. Powstają przez to często dziwaczne, zakręcone i mało zrozumiałe teksty, które można by przedstawić w poprawny i wcale nie nazbyt uproszczony sposób z dużo większą przejrzystością. U bardziej zaawansowanych z kolei, wyraźny jest trend bardzo dużej ostrożności, spinającej swobodę pisania.

Jeżeli uwzględnić te dwa czynniki, to faktycznie, pisanie może przysparzać zmartwień, ale mam wrażenie, że raczej osobie sprawdzajacej, niż samemu piszącemu. Jak zatem można w takiej sytuacji korzystać z zalet pisania i nie dać się ponieść zgubnym założeniom? Najlepiej jest trzymać się prostoty. 

Myśl o tekście jak o wypowiedzi ustnej, nie ubarwiaj na siłę, stwórz coś, co jesteś w stanie wypowiedzieć ad hoc. Zazwyczaj na początku procesu nauki nie piszesz rozpraw naukowych i możesz sobie pozwolić na prosty, ale klarowny język.

W kolejnym kroku możesz zastanowić się nad bardziej formalnym i wyrafinowanym słownictwem, podmienić słówko tu i ówdzie, ale z rozsądkiem i dobrym słownikiem. Na początku to wystarczy.

Jak pisać, by pisać dobrze i przyjemnie?

Spójrz na pisanie jako na ważny element procesu nauki, pozwalający efektywnie ćwiczyć i aplikować wiedzę: samoczynnie wymuszający na nas weryfikację naszych umiejętności, a jednocześnie dający komfort czasu i okoliczności. Twoje postrzeganie tego aspektu nauki powinno się zmienić. 

Musisz jednak zdać sobie sprawę z tego, co tak naprawdę ogranicza Twoją swobodę, gdy piszesz. Czy czujesz presję poprawności, czy, wręcz przeciwnie, toniesz w morzu tysięcy mądrze brzmiących i lotnych słów? W obu przypadkach zastosowanie kilku prostych trików pozwoli Ci opanować trudności i zminimalizować ich nieco zgubny wpływ. Sprawi, że pisanie stanie się przyjemniejsze:
  • Pisz, gdy masz na to czas i sprzyjające okoliczności.
  • Przygotuj sobie listę trudności i błędów gramatycznych i leksykalnych, które zazwyczaj popełniasz i sprawdzaj, czy nie pojawiają się ponownie w kolejnym tekście. Zdejmie to częściowo presję poprawności i ograniczy niepokój związany z oceną powtarzających się błędów. 
  • Pisz prosto, nie twórz skomplikowanych zdań, lepiej rozbić zdanie na dwa, nawet trzy oddzielne, niż zapominać wątku z początku po trzecim wierszu. 
  • Trzymaj się struktury wstępu, rozwinięcia i zakończenia, dzięki temu łatwiej będzie śledzić wątki i strukturyzować myśli oraz utrzymać prostotę tekstu. 
  • Ucz się na własnych błędach, jeśli coś wciąż mylisz, należy poszukać przyczyny braki automatyzacji danego elementu. 

Podsumowując

Pamiętaj, że jeżeli jakikolwiek aspekt nauki języka jest dla Ciebie nieprzyjemny i stresujący, nie musisz z tym uczuciem męczyć. Wystarczy dotrzeć do sedna takich odczuć i zastanowić się, czy w takim razie dobrze podchodzisz do tematu. Zazwyczaj problem leży w niewłaściwym punkcie siedzenia, błędnym, głęboko zakorzenionym przekonaniu, nie mającym tak naprawdę odzwierciedlenia w rzeczywistości. 

Jeżeli masz jakieś wątpliwości, pytania lub chcesz podzielić się trudnościami, z jakimi się spotykasz, daj znać w komentarzu.
Dziś chcę podzielić się z Wami moimi doświadczeniami z rocznej, intensywnej nauki języka hiszpańskiego. W poszukiwaniu optymalnych dla mojej ówczesnej sytuacji modeli absorpcji zdecydowałam się na dość tradycyjne metody. Opowiem Wam o procesie nauki, kosztach i rezultatach.


nauka języka, slowlingo, online, hiszpański
Źródło: domdeen at freedigitalphotos.net

Mój cel i motywacja

Mój szczegółowy cel nauki rozpisany w metodzie SMART oraz szczegóły samej metody znajdziecie w poście: "Biznesowo o językach. Część pierwsza: Co chcę osiągnąć? Wyznaczanie celu nauki." (jako przykładowy SMART).

Dla mnie nauka była po części celem sama w sobie, ale nie oznaczało to wcale, że będzie mi łatwiej się zmotywować i motywację utrzymać. Przygotowanie do nauki, rozplanowanie zasobów (materiałów i czasu) było kluczowe dla utrzymania samodyscypliny. Wiedziałam dokładnie co mnie czeka, jaki jest następny krok, nie miałam dzięki temu momentów zwątpienia wynikających z braku celu i kierunku, nie zastanawiałam się "co dalej?". 

Oczywiście były momenty, kiedy najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się, miałam już dość Subjuntivo i stwierdzałam, że w sumie to nic się nie stanie, jak nie zdążę przed dealinem. W takich chwilach pomagało mi zrewidowanie moich celów, spojrzenie długoterminowe i przypomnienie sobie, że tego chcę, ponieważ... (wstawić rezultat). Jako, że mój cel był od początku dobrze zdefiniowany, nie ulegał zmianom i nie był poddawany w wątpliwość.

Dużą rolę w utrzymywaniu motywacji miały też oczywiście widoczne postępy, jakie robiłam. Wynikały z pracy, jaką podejmowałam, z dobrze dobranych i przekalkulowanych zasobów. Cały proces był, w miarę możliwości, zoptymalizowany, wykorzystywał najlepsze dla mnie w danej chwili modele absorpcji.

Przedział czasowy i intensywność
  • Naukę rozpoczęłam w lutym 2014 roku. 
  • Przez pierwsze 3 miesiące miałam zajęcia z lektorem 2x w tygodniu 
  • W maju miałam przerwę od nauki 
  • Od czerwca do sierpnia miałam 1x zajęcia w tygodniu 
  • Przez kolejne 2 miesiące ponownie zajęcia 2x w tygodniu. 
  • Po dwóch miesiącach zupełnej przerwy w nauce w listopadzie i grudniu, wznowiłam zajęcia w styczniu 2015, z częstotliwości 1x w tygodniu. 
  • Od połowy marca do samego egzaminu pod koniec maja 2015 miałam 2-3 zajęcia w tygodniu. 
Przerwy w nauce wynikały z różnych mniej lub bardziej nieprzewidzianych czynników, które także należy wziąć pod uwagę (wykonując analizę ryzyka naszego językowego projektu) planując naukę, szczególnie, jeśli gonią nas terminy.

Metoda nauki

Jestem ogromną zwolenniczką e-learningu. Ta metoda daje mi prywatność, która jest dla mnie ważna w procesie nauki i pozwala iść własnym tempem. Tym razem postanowiłam jednak postawić jednak na bardziej tradycyjną naukę z nauczycielem z dwóch powodów: 
  1. Pierwszym był czynnik czasowy - miałam przed sobą konkretny deadline i wobec innych obowiązków życia codziennego potrzebowałam schematu, rutyny i "bacika". Zajęcia z lektorem (będące konkretnym kosztem) były dodatkowo silną motywacją, by pracować regularnie. 
  2. Drugim powodem był brak zadowalających mnie kursów e-learningowych, na których mogłabym oprzeć naukę. Moja znajomość języka w punkcie wyjścia była na dość specyficznym poziomie i potrzebowałam zajęć mocno spersonalizowanych. 
Zajęcia z lektorem miałam przez Skype. Sama uczę od 8 lat tą metodą i nie wyobrażam sobie innej metody zajęć 1:1. Interesuje Was zapewne, czy wybrałam native speakerów, czy polskich nauczycieli. 

W tym konkretnym przypadku wybrałam native speakerów. Wynikało to z korzystnej ceny lekcji oraz tego, że większość zajęć miałam z właścicielką szkoły językowej, która do swojej roli była raczej przygotowana. Nie wszystkie zajęcia były jednak profesjonalne, co wynikało z braku wiedzy i metodycznego przygotowania innych lektorów-Hiszpanów, w mojej opinii taka sytuacja jest niedopuszczalna.

Ponad to, często brakowało mi przedstawienia kwestii zarówno gramatycznych jak i leksykalnych w sposób bliski mojej rzeczywistości językowej. Opisuję ten problem w poście Native speaker - czy to dobry wybór nauczyciela? Post ten powstał głównie w oparciu o moje doświadczenia z native-speakerami. Zachęcam, byście przed wyborem nauczyciela rozważyli opisane przeze mnie argumenty.

Materiały

Po wstępnych konsultacjach z lektorem i kilku kolejnych wizytach w księgarniach dobrałam następujące materiały podręcznikowe:
  • Via Rápida - intensywny podręcznik dla studentów, głównie przygotowujący do studiów w Hiszpanii. Pracowałam z nim na początku kursu sama. W mojej ocenie nie nadaje się za bardzo do pracy samodzielnej, gdyż zbyt wiele zagadnień traktuje powierzchownie i stawia na dużą liczbę skomplikowanych obszernych tekstów już od samego początku nauki, ale zapewne będzie dobrym uzupełnieniem innego kursu.
difusion, nauka języka, slowlingo

difusion, nauka języka, slowlingo





  • Gramática básica del estudiante de español. Zbiór zagadnień gramatycznych z ćwiczeniami, traktujących je lekko i dość obrazowo. Według mnie może służyć bardziej jako podsumowanie i powtórzenie zagadnień niż dobra referencja do samodzielnej nauki. Podział materiału jest nie najtrafniejszy, ponieważ rozdziela pokrewne zagadnienia, zamiast przedstawić je razem.



difusion, nauka języka, slowlingo

difusion, nauka języka, slowlingo


  • Prisma Fusión B1+B2 - podręcznik do nauki na poziomie Intermedio, przygotowujący do DELE na poziomie B2. Pracowałam na nim z lektorem i mimo, według mnie, beznadziejnej szaty graficznej jest dość dobrze opracowany. Porusza typowe zagadnienia codzienne i egzaminacyjne, zwraca uwagę na kluczowe słownictwo sprawnie dzieli i przedstawia gramatykę. Można na nim z powodzeniem pracować samodzielnie. Za ogromny plus uważam Extensión Digital: dostęp do ćwiczeń online, będących podsumowaniem każdego rozdziału.
prisma B1+B2, nauka języka, slowlingo

prisma B1+B2, nauka języka, slowlingo

prisma B1+B2, nauka języka, slowlingo

Materiały powtórkowe, uzupełniające. 
pons, nauka języka, slowlingo



pons, nauka języka, slowlingo


  • Do powtórki słownictwa na podstawowych poziomach korzystałam ze słownika tematycznego Collins Easy Learning Words. Prosty, bez wodotrysków, ale na moje potrzeby w zupełności się sprawdzał.
collins, nauka języka, slowlingo

collins, nauka języka, slowlingo

Koszty

W ciągu tego roku nauki odbyłam 85 godzin zajęć z nauczycielem. Biorąc pod uwagę średni koszt lekcji indywidualnej, jest to ogólnie spory wydatek. W ratach tak bardzo nie boli, ale zawsze kosztuje. Nie doliczam tu już kosztu samego egzaminu DELE.

Ceny na rynku są bardzo różne, wahają się od 30-80 PLN za godzinę zajęć i zazwyczaj trzeba kupować pakiety kilku lekcji i wykorzystać je w określonym czasie. Pamiętajcie, by w takiej sytuacji przed wyborem szkoły czy lektora koniecznie skorzystać z opcji darmowej lekcji próbnej.


Podsumowanie

Czy było warto? Oczywiście!  Niesamowicie przyjemne jest dla mnie to, że teraz mogę swobodnie czytać hiszpańskojęzyczną prasę. No i czuję też większy spokój i pewność, z którymi mogę planować wyprawę do Ameryki Południowej. Dodatkowo mój mózg przeszedł solidny trening i jestem kolejny krok dalej od demencji ;) Same plusy. 

Zachęcam Was do podejmowania wyzwań językowych każdego dnia. Pamiętajcie, korzyści jest zawsze więcej niż trudności po drodze, o ile wiemy, dokąd zmierzamy.


Zapraszam serdecznie na pierwszy wpis w pełni poświęcony zastosowaniu narzędzi biznesowych w nauce języków.

Dziś zajmiemy się, jak to na początku, wyznaczeniem celu, do którego chcemy dotrzeć. Po określeniu celu będziemy mogli zweryfikować, czy jesteśmy w stanie ten cel osiągnąć. Absolutnie nie chodzi mi o fakt, że czemuś możemy nie podołać, ale raczej o weryfikację, czy jest to cel, na którym naprawdę nam zależy, czy osiągnięcie go coś nam da i czy faktycznie jesteśmy mentalnie gotowi oddać się jego realizacji. 

Bardzo często obieramy cel ot tak. Stawiamy sobie poprzeczkę w miejscu, do którego wcale nie chcemy dotrzeć. W trakcie lub, co gorsza, pod koniec żmudnej drogi orientujemy się, że w sumie to nie tu chcieliśmy być, że już nam nie zależy. 

Problemy z motywacją do nauki najczęściej tkwi w małej atrakcyjności kursu językowego, czy nie wystarczającej ilości elementów rozrywki , angażujących uczestnika w ciągłej zabawie. Bywa, że jest to prawdziwe założenie, ale o wiele częściej problem leży w innym miejscu: w źle zdefiniowanym celu. Nie przestaje nam zależeć, po prostu. z czasem zdajemy sobie sprawę, że od początku nam nie zależało. 

Aby tego wszystkiego uniknąć warto poświecić trochę czasu na planowanie procesu nauki, zaczynając od świadomego wyboru kierunku, w którym podążymy. W tym celu możemy śmiało zastosować narzędzia analiz biznesowych, które pomogą nam obrać i utrzymać właściwy kurs. Zaczynamy.

Źródło: pakorn at FreeDigitalPhotos.net