Zjawisko, o którym dziś Wam opowiem jest dość częste i zdarza się zazwyczaj każdemu, przynajmniej raz. Wielokrotnie, przy uczeniu się kilku języków na raz, występują problemy z zachowaniem spójności w każdym uczonym języku i następuje przeniesienie znaczeń bądź struktur pomiędzy nimi. Jednym słowem: wszystko się nam myli.
|
Źródło: pixabay.com |
Czym jest interferencja językowa?
Zjawisko to jest powszechnie znane jako interferencja językowa, inaczej także transfer językowy (ang. language transfer). Jest to "wpływ pierwszego języka [L1] na produkcję lub odbiór języka drugiego (L2). Transfer dotyczy różnych aspektów języka, takich jak gramatyka, słownictwo, wymowa, pisownia, znaczenie (semantyka), itd. [...]" (źródło). O interferencji, jak wskazuje definicja, mówi się zazwyczaj w kontekście pierwszego i drugiego języka, ale oczywiście ma również zastosowanie przy każdym kolejnym uczonym języku, jak i pomiędzy nimi.
Uczenie się dwóch lub więcej języków jednocześnie jest dość skomplikowane. Osoby nie "naturalnie" dwujęzyczne mają problem z przełączaniem się pomiędzy poszczególnymi rejestrami (językami) bez utraty poprawności w każdym językowym aspekcie. Zazwyczaj któryś język dominuje i "wchodzi" na drugi. Nie zawsze jest to jednak zjawisko negatywne.
Istnieją dwa rodzaje interferencji: pozytywna i negatywna. Pozytywna pomaga nam lepiej zapamiętywać i budować skojarzenia w nowym języku, ze względu na podobieństwo, zarówno graficzne, jak i semantyczne, do znanej nam już formy w innym języku. Np.: apple (en) i das Apfel (de), nation (en) i de natie (nl), etc.
Interferencja negatywna, niestety, przeszkadza nam w nauce. Zazwyczaj cechuje ją podobieństwo graficzne (czyli podobna pisownia) i kompletna rozbieżność semantyczna (znaczeniowa), np: actually (en) i aktualnie (pl), dinner (en) i el dinero (es). To właśnie pod ideą negatywnej interferencji grupuje się za pewne znanych Wam fałszywych przyjaciół (false friends, ang.), czyli słowa o pozornie takim samym znaczeniu.
W wielu jednak przypadkach interferencja polega po prostu na tym, że zamiast zwrotów w jednym języku, na szybko na myśl przychodzą nam zwroty w innym i nie możemy się skutecznie i płynnie komunikować. Albo w przypadku podobnym języków, nie jesteśmy pewni, w którym języku wyrażamy dany zwrot (dla mnie zawsze problem stanowią niemiecki i niderlandzki).
Jak radzić sobie z interferencją?
Z interferencją można sobie poradzić, trzeba jedynie prowadzić kilka technik, które pozwolą oddzielić od siebie uczone języki.
- Dla każdego z języków trzeba ustalić jasny, w miarę możliwości odrębny, cel nauki, np.:
- niemiecki: praca, kariera, rozwój zawodowy, zarobki
- japoński: fascynacją kulturą, podróże, hobby
- Każdy z języków może mieć też odrębny kontekst nauki, jeśli pozwalają na to nasze modele absorpcji. Na poziomie samych metod uczenia się, a tym samym kontekstów, można wprowadzić rozróżnienie dla języków. Wtedy mózg będzie inaczej kodować uczony materiał i pozostanie on w większym stopniu rozdzielny.
Przykładowo, możemy czas wysokiej jakości wykorzystywać do uczenia się tego "ważniejszego" języka: robić to bardziej świadomie i w skupieniu. Drugi język można pielęgnować mimochodem: słuchając (radia, muzyki, podcastów etc.), oglądając, czytając, np.:
- niemiecki: podręcznik + ćwiczenia na platformie e-learningowej, nauka indywidualna z lektorem stacjonarnym, nauka w czasie wysokiej jakości.
- japoński: nauka z aplikacją mobilną, lektor przez Skype, youtube, blog, nauka w czasie niskiej jakości.
Często jednak oba języki są równie ważne, mają tożsame cele i konteksty. Warto wtedy każdorazowo (przy danym użyciu) analizować jak wyrazić to samo w tym drugim języku. Pozwoli to kontrolować i przenieść różnice do podświadomej warstwy rozumienia, a tym samym zapamiętania materiału.
Mam nadzieję, że techniki i strategie opisane w tym poście pomiga Wam w walce w interferencją! Koniecznie dajcie znać, czy macie inne, sprawdzone sposoby.